Przeciętnie jeden
mieszkaniec Ziemi zjada ich 33 kilogramy rocznie. Choć w Europie,
a szczególnie w Polsce są dużo bardziej popularne
i często stanowią podstawę każdego obiadu. Kartofel, pyra,
grula, bulwa, perka, rzepa i swapka – tak, w zależności
od regionu, nazywa się ziemniaka. Wbrew pozorom, ziemniaki wcale nie
tuczą i warto je jeść, bo są zdrowe.
Ziemniaki już od
dłuższego czasu owiane są złą sławą za względu na swoje
rzekome właściwości tuczące. Jednak nie jest to prawdą.
Ziemniaki, jak większość warzyw, nie zawierają tłuszczu i mają
niewielką wartość kaloryczną. Skąd więc ta zła reputacja
ziemniaka? Wszystkiemu winne są sosy i tłuszcz, którymi polewamy
te warzywa i – niestety - frytkownice, w których je
przyrządzamy. Bo kaloryczny ziemniak to tylko taki, którego
polejemy tłuszczem lub tłustym sosem. Same kartofle ugotowane
w wodzie nie sprawią, że utyjemy. Dodatkowo dostarczą nam
wiele witamin i składników odżywczych, takich jak witaminy:
A, B1, B2, B3, B6, C, D, K, E i PP i minerały: magnez, potas,
wapń, fosfor i żelazo. Ziemniaki zawierają błonnik, dlatego
usprawniają nasze procesy trawienne. Do tego są źródłem łatwo
przyswajalnych skrobi, które utrzymują równomierny poziom glukozy
we krwi.
Sposobów na jedzenie
tych warzyw jest dużo. Starte jemy w postaci placków
ziemniaczanych, robimy puree, ziemniaczki pieczone, pokrojone
w kostkę dorzucamy do sałatki, a frytkownice robią
z nich frytki. I to właśnie sposób przyrządzenia sprawia, że
ziemniaki tracą swoje dobre właściwości, jak np. podczas
gotowania. Natomiast wypełnione olejem frytkownice sprawiają,
że ziemniaki nasiąkają tłuszczem i stają się kaloryczne.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz